TOR ŻUŻLOWY W CHOCIANOWIE


WSPOMNIENIA
Tłumaczenie: Artur Kłusek

"Od mego ojca , specjalisty od nawierzchni i przedsiębiorcy budowlanego Martina Ernsta z Chocianowa wiem z całą pewnością, że wszystko zostało zapoczątkowane przy konsumpcji szynki w "Deutsches Haus" na Rynku.
Moi rodzice byli obecni na spotkaniu członków klubu ADAC w Chocianowie.
Ogółem 18 osób brało udział w tym spotkaniu. Obrany cel stanowił dla nich wielkie wyzwanie, chociaż mieli świadomość kosztów na jakie się piszą. Idei przewodził człowiek prasy - Rudolf Jäckel.
Wielkim wzorem na ówczesne czasy był tor NÜRNBURGRING. Motywem przyświecającym niewielkiej grupie ludzi decydujących się na jego budowę mogło być podobnież jak u nas stworzenie toru wyścigowego właśnie w ustronnej okolicy, by przyciągnąć tam widzów.
... Oto, kogo można było ujrzeć na żywo w czasie zawodów w Chocianowie: mistrz Europy i Świata - Martin Schneeweiss z Wiednia oraz mistrz Europy Herman Gunzenhauser z Plattling w Bawarii. Lecz mało tego, zaszczytu startu pomiędzy najlepszymi zawodowcami dostąpili również chocianowianie: Kröhl, Kurt Jäckel; a w klasie amatorów Kurt Thomas (syn miejscowego leśniczego) i inni.
O znakomitej jakości i położeniu toru świadczył fakt, że kierowcy bardzo go sobie chwalili i chętnie powracali do miejsca, które można było już chociażby z tego powodu zaliczyć do trzech najlepszych torów żużlowych w Niemczech...
Gdy w końcu okazało się, że 18 założycieli mogło oprócz sławy również odnieść wymierne korzyści - a ściślej otrzymać wynagrodzenie za swe dotychczasowe starania, zniesiono różnice przemianowując ADAC na DDAC, a na koniec do głosu doszedł NSKK."

H. Ernst
Artykuł ukazał się w "Heinatblatt Nr5" w dniu 5 września 1986 na stronie 16/17



O wyścigach na torze żużlowym w Chocianowie


Liesl Jäckel opowiada:
"Gdy usłyszałam o śmierci Richarda Kröhla, w mej pamięci ożyło wszystko, co było związane z naszym chocianowskim torem wyścigów żużlowych.
Jak często Kröhl pojawiał się w biurze mego ojca. "Panie Jäckel, znalazłem wreszcie odpowiedni tor do wyścigów". Szukał do skutku właściwego miejsca w obrębie całego Chocianowa, chociaż nie było to przecież takie proste.
Większość przedsiębiorców była przychylna idei, ale zadanie zbierania pieniędzy na cotygodniowe wypłaty należało właśnie do mnie i wymagało sporo wysiłku. Mężczyźni bowiem chętnie popierali pomysł, kobiety natomiast nie były takie skore, gdy chodziło o finanse. No i oczywiście później pojawiał się problem wyboru "daty wyścigu". Ojciec pytał mamę: "Liesl, w jakiej fazie jest księżyc?". Wyścig wyznaczyliśmy w fazie przyboru księżyca i dlatego zawsze dopisywało nam szczęście. Przedtem jednak jeszcze tylko bezsenna noc i wypatrywanie w niebo. Nie stać nas było przecież, by ubezpieczyć się od deszczu. Zajmowałam się również wyszukiwaniem noclegu dla kierowców i towarzyszących im żon oraz serwisantów. Znane mi były już wszystkie pokoje gościnne w zajeździe i kwatery oferowane prywatnie.
Duże słowa pochwały dla naszych mieszkańców, gdyż okazywali szczerą gościnność. Kierowcy zawsze zapewniali nas o tym, że nigdzie jeszcze nie podejmowano ich bardziej rodzinnie niż u nas w Chocianowie.
Tak, i pieniążki przybywały naszemu miasteczku. Zapasy okolicznych masarni i piekarni wykupywano na wiele dni. Nasz komornik odwiedzał nasze miasteczko zawsze po zawodach.
Mogłabym przytoczyć wiele anegdot o naszych kierowcach, jak np. o Holendrze van Dyk'u który usilnie starał się dowiedzieć ode mnie, czy wyrażenie "meine Fresse" (moja gęba) ma pozytywne znaczenie. Lub Francuz Chalipier dzwoniąc z granicy, dokąd przybył właśnie z Pragi i skąd mieliśmy go odebrać, wyrażał paniczną obawę przed policją niemiecką (przypuszczalnie chodziło o ryczący silnik jego wyścigowego motocykla).
Mówiąc o Pradze, koniecznie muszę wspomnieć coś jeszcze. Zarówno w Chocianowie jak i Pradze zawody odbywały się tego samego dnia, w niedzielę. My szczyciliśmy się Gunzenhauserem oni w Pradze mieli swego Schneeweiss'a z Wiednia. Ale tak naprawdę tylko oni dwaj w duecie na jednym torze mogli dostarczyć prawdziwych emocji związanych z wyścigiem. Cóż wtedy robił mój ojciec?
Dzwonił do Pragi, a nam zapierało dech w piersiach. On rzeczywiście potrafił tego dokonać. Praga przesuwała termin wyścigu na korzyść naszego malutkiego Chocianowa!
Ale przecież także my znaczyliśmy już coś w wielkim świecie sportu i jacy byliśmy z tego naprawdę dumni.
Tak, papa zatrudniał dużo bezrobotnych. A ile "butelek soku z naszej piwnicy" tam wędrowało w upalne dni, gdy pragnienie bardzo doskwierało. Jestem przekonana, że biuro pośrednictwa pracy również pomagało nam w pracach budowlanych, bo przecież znaliśmy całe kierownictwo.
Obecnie nie pozostało już nic po torze wyścigowym. Chocianów natomiast poza halą sportową i kortem tenisowym wzbogacił się o duży stadion sportowy.
Widać więc, że pomimo tak wielu zmian duch sportowy w naszym miasteczku na prowincji jeszcze nie zaginął."

Artykuł ukazał się w "Heinatblatt Nr5" w dniu 5 września 1986 na stronie 16/17



Początki chocianowskiego toru wyścigowego


Sport motorowy w naszym mieście zapoczątkowała uroczystość która odbyła się dnia 19 lipca 1931 r. na terenie żwirowni zlokalizowanej przy wzgórzu młyńskim (młyn Göldnera) ul. Trzebnicka (Lübener Strasse).
Wspomnienie tego wydarzenia pozostało żywe w mej pamięci, jako że wtedy rozstrzygnął się mój los - poznałem swoją przyszłą żonę.
Uroczystość ta wyznaczyła nowy kierunek organizatorom zawodów sportowych w całej okolicy. Podobne wyścigi organizowano w Goliszowie, na chojnowskim torze saneczkowym, Gryfowie, Lwówku Śląskim, Strzegomiu i Żaganiu.
Laury zwycięzców zdobywali m.in. Franke z Lubina i Körner z Legnicy. Kröhl z Chocianowa uzyskał w klasie 350 ccm na motocyklu Standard najlepszy czas dnia.
Kolejne zawody miały miejsce w pięknie położonym lasku przy drodze na Przemków - donosił ówczesny "Dziennik Chocianowski".
Następnie zorganizowano wyścig na okrążenia w Kolonii. Ponieważ dochód z imprezy był dość niski, a finanse są przecież istotnym elementem zawodów sportowych, nie powtórzono jej już nigdy w przyszłości. W dalszej kolejności odbyła się uroczystość na wzgórzu Fryderyka - były to zawody pojazdów terenowych, połączone ze skokami motocyklowymi na odległość. Pomimo niesprzyjających warunków pogodowych publiczność dopisała w liczbie paru tysięcy. W klasie 250 ccm w skokach zwyciężył K. Jäckel z Chocianowa. Najlepszy czas dnia uzyskał Kröhl z Chocianowa na angielskim motocyklu AJS w klasie pojemności 500 ccm. Dla publiczności zorganizowano kuchnie polowe, jedzenie serwowano w kamionkowych naczyniach z Bolesławca ozdobionych flagą chocianowską i datą 18 czerwiec 1933r. (autor tego artykułu do dzisiaj posiada takie naczynie). Na okoliczność tego wydarzenia po raz pierwszy w naszym mieście pojawiła się ekipa radiowa transmitująca terenowe zawody motocyklowe określone mianem rywalizacji sportowej nowych czasów. Wzrost popularności zawodów tego rodzaju był impulsem do stworzenia stałego toru wyścigowego, co zapobiegłoby konieczności ciągłego wyszukiwania nowych miejsc.
Dotychczas zadanie to przypadało w udziale autorowi artykułu. Miejsce toru wyścigowego było pomysłem samego R. Jäckel'a, przewodniczącego klubu i jednocześnie właściciela drukarni.
Teren o powierzchni ok. 80 mórg należał do Grafa na Duninowie, który wspaniałomyślnie oddał nam go w użytkowanie, a później uczynił nas właścicielem tego terenu. Przed rozpoczęciem prac budowlanych członkowie klubu wzięli udział w wyścigu w miejscowości Senftenberg ( okolice Cottbus) by móc dokładnie przestudiować konstrukcję i organizację toru. Mieliśmy tam okazję zobaczyć w pełnej akcji na żywo późniejszego mistrza Europy H. Gunzenhauser`a.
Budowa toru wyścigowego była dla nas początkowo nie lada problemem. Każdy z członków klubu musiał wnieść swój osobisty wkład, tak np. mój ojciec dostarczył nieodpłatnie 100 wozów żwiru.
Mimo starań po rozwiązaniu jednego problemu często pojawiał się kolejny, przy czym nie brakowało mieszkańców, którzy pukali się w czoło widząc R. Jäckel'a i Kröhla na terenie, na którym miał wkrótce powstać tor wyścigowy.
Bezrobotnych nie brakowało, więc w ten sposób rozpoczęliśmy realizację pomysłu dysponując grupą 10 osób. Pomimo, iż w poniedziałki nigdy nie było pewne, czy wystarczy na wypłatę w weekend i często tejże nie było, nasi pracownicy jednak pozostali nam wierni. Dla częściowej spłaty zadłużenia i pozyskania choć trochę środków finansowych wyrównaliśmy prowizorycznie cały tor w celu zorganizowania wyścigu. Niestety nie mogę przypomnieć sobie daty, kiedy się odbył.
Było to pięknego letniego dnia i 7 tysięcy (!) widzów wykupiło bilety, aby oglądać to widowisko. Dzięki temu przegnaliśmy nasze troski finansowe i mogliśmy znów odetchnąć. Zwyciężył Sedan Graf z Hamburga przed Schindelem z Weigelsdorfu.
Tor został rozbudowany dzięki czemu pojawiła się możliwość organizowania dwóch wyścigów w roku. Dochody umożliwiły znaczna poprawę sytuacji. Łuki toru zostały poszerzone do 30 metrów; zastosowaliśmy utwardzone podłoże. Do tego doszły wieżyczki: startowa i mety, specjalne podium dla ekipy radia, które było odtąd naszym stałym gościem. Tor o długości 1100 metrów okalał teraz dach ochronny dla publiczności, całość ogrodzono wysokim płotem. Sprawną sprzedaż biletów gwarantowało 10 nowoczesnych kas. Bramki przy obydwu wejściach z zainstalowanymi mechanizmami liczącymi określały z dokładnością do jednego widza ilość publiczności. Trybuny zwiększyły w międzyczasie swą pojemność do 4,5 tysiąca miejsc i pomimo wysokiej ceny biletu ( 5 marek) miejsca były wykupione na długo przed rozpoczęciem wyścigu. Dwa z wyścigów szczególnie utrwaliły się w mojej pamięci, zwłaszcza gdy po raz pierwszy startował u nas H. Gunzenhausen. Przybył właśnie po serii zwycięstw na torach Europy, ustanawiając tam nowe rekordy. Na naszą prośbę przyjechał już w środę przed zawodami, by z miejsca wykonać parę okrążeń treningowych. Ponad tysiąc widzów już czekało, ale uwierzyli dopiero wówczas, gdy słynny kierowca pokonywał łuk przy trybunie.
To niezapomniane wrażenie oddaje też anegdota dotycząca właściciela Domu Strzelca A. Skirde, który przegrał zakład, gdy nieodłączne cygaro wypadło mu z ust na widok mistrza. Tego dnia bilety wstępu wykupiło 30 tysięcy osób, by przeżywać zmagania motocyklistów na torze w Chocianowie.
Jakąż dumę odczuwali wszyscy mieszkańcy naszego miasta, można sobie doskonale wyobrazić. Zdawało się, że szczyt emocji sportowych został już osiągnięty i nie uda się go nigdy powtórzyć. A mimo to każdy kolejny wyścig był organizowany przez R. Jäckel'a w sposób coraz ciekawszy.
Wspominam tu chociażby rok 1938: 11 narodowości na starcie, pomiędzy nimi mistrz Europy Martin Schneeweiss . Nasze trybuny były często w zagrożeniu, gdy widzowie dawali upust swemu zachwytowi i emocjom. Myślę tez o masowej kolizji siedmiu kierowców, kiedy Brindel odniósł ciężkie obrażenie stopy. Przypominam sobie też ogromną dziurę w ścianie ochronnej trybuny którą sprawił nam Gunzenhauser, lub moment w którym przy prędkości 100km/godz. Brindel i Francuz Charlepier sczepili się kierownicami swych motocykli.
Sytuacja finansowa znacznie się poprawiła i każde zawody przynosiły 60 tysięcy marek, ponieważ liczba widzów wzrosła do 40 tysięcy.
Sportowe wydarzenie tego formatu przynosiło również szczególny profit naszemu miastu. Każdy przy tej okazji chciał coś skonsumować i to dwa razy do roku! Gdy pewnego razu na parkingu doliczono się 7 tysięcy pojazdów jedna z gazet na stronie tytułowej przedstawiła zdjęcie z pytaniem: Czy to parking w Ameryce? Na odwrotnej stronie znalazła się odpowiedź: Nie, to parking przy torze wyścigów żużlowych w śląskim prowincjonalnym miasteczku Chocianów (przyp. autora: o ile ktoś z czytelników posiada jeszcze egzemplarz tej gazety proszę o kontakt).
Gdy w ubiegłym roku odwiedzałem swoje ojczyste strony miałem okazję przespacerować się po opustoszałym i zdewastowanym torze wyścigowym i wrócić myślami do tych wielkich wydarzeń sportowych. Przed oczami miałem obraz toru w jego początkach i w fazie ciągłego udoskonalania, myślałem o R. Jäckel'u i ludziach z jego otoczenia którzy swoją ciężką pracą rozsławili ponad śląskie granice nasze miasteczko.

Kr/R.
Fragmenty artykułu wydrukowanego w "Heimatblatt" Nr8 z sierpnia 1967r. na str. 7 i 8
Od tłumacza: Część tekstów w oryginale sporządzono, moim zdaniem, na podstawie informacji przekazanych słownie - stąd możliwość występowania niespójności również w przekładzie, a życzeniem moim było wierne oddanie klimatu tekstu źródłowego.
A.K.



PROGRAM WYŚCIGÓW NA TORZE ŻUŻLOWYM



Opracowanie: Zbigniew Machoń
Źródło: Oficjalny program wyścigów na torze żużlowym - DDAC oddział Chocianów.

7 sierpnia 1938 r. odbędą się VI wyścigi motocyklowe na torze żużlowym w Chocianowie. Do zawodów zostało zgłoszonych 108 motocyklistów: 65 amatorów i 43 zawodowców (zawodników posiadających licencje). Program zawodów przewidywał:

1. Sobota 6 sierpnia
godz. 14 - 18 oficjalny trening,
godz. 20 spotkanie uczestników zawodów i gości w klubie hotelowym
"Deutsches Haus" przy Placu Wolności - obecność obowiązkowa, stroje dowolne.

2. Niedziela 7 sierpnia
godz. 8 - 10 odbiór i kontrola pojazdów,
godz. 13 rozpoczęcie wyścigów.

Wyścigi odbywały się będą na dystansie 12 km ( 10 okrążeń toru) w następujących kategoriach:

1. Amatorzy , pojemność motocykli do 250 cm - zgłosiło udział 18 zawodników, wśród nich m.in.:

W. Lippert z Wałbrzycha - 240 NSU
W. Herhmann z Berlina - 250 DKW
R. Lehmann z Brandenburga - 248 JAP
A. Fleming z Berlina - 250 Blacburne
M. Hirscheld z Berlina - 245 Audi
W. Laengner ze Złotoryji - 250 JAP
W. Hier z Frankfurtu - 250 Blacburne
E. Werfchte - 250 JAP

2. Zawodowcy, pojemność motocykli do 250 cm - zgłosiło się 13 zawodników, wśród nich między innymi:

H. Gunsenhaufer z Heidlingen - 250 Jawa
E. Bertram z Berlina - 248 Rudge
L. Buchlberger z Monachium - 250 JAP
R. Hauser z Grabaw - 250 Douglas
K. Buffe z Hanoweru - 248 Rudge
U. Hartman z Amsterdamu - Holandia - 250 Grindes Beerlers
Van Dyk - Amsterdam - Holandia - 250 Grindes Beerlers
L. Louis z Wiednia - 250 JAP
S. Graf z Hamburga - 250 JAP

3. Amatorzy, pojemność motocykli do 350 cm - zgłosiło się 27 zawodników, wśród nich:

W. Lippert z Wałbrzycha - 250 NSU
H. Geidel z Wrocławia - 248 Bleckburne
G. Droekler z Berlina - 250 Rudge
K. Remer z Lubina - 250 Rudge
P. Reinhold z Rostoku - 350 JAP
K. Schonferder z Legnicy - 345 UJG

4. Zawodowcy, pojemność motocykli do 350 cm - zgłosiło się 16 zawodników , wśród nich:

U. Hartmann z Amsterdamu - Holandia 350 Carolea
B. Haag z Sigtuny - Szwecja - 348 Husquarna
L. Frantuzzi z Udine - Włochy - 350 Norton

5. Amatorzy, pojemność motocykli do 500 cm

Zgłosiło się 20 zawodników niemieckich z Wałbrzycha, Platllib, Berlina, Uslau, Wrocławia, Lubina, Brandenburga, Legnicy, Hamburga, Gromadki.

6. Zawodowcy, pojemność motocykli powyżej 500 cm - oprócz zawodników niemieckich zgłoszeni zostali:

B. Haag z Sigtuny - Szwecja - 498 Husquarna
R. Chaliper z Paryża - Francja - 500 JAP
H. Maner z Wiednia - 500 Gigant
F. Bardas z Czechosłowacji - 500 JAP
F. Hoodmaier z Linzu - 500 JAP

Nagrody:

Zwycięzca każdego wyścigu otrzymywał wieniec laurowy. Za ustanowienie rekordu szybkości toru - 100 marek
Kierowcy zawodowi (za każdy wyścig): I miejsce - 100 marek, II miejsce - 75 marek, III miejsce - 50 marek
Amatorzy (za każdy wyścig): I miejsce - 50 marek, II miejsce - 35 marek, III miejsce - 15 marek
Za rozgrywane biegi próbne (przedbiegi), które były również rozgrywane:
Zawodowcy: I miejsce - 30 marek, II miejsce - 20 marek, III miejsce - 10 marek
Amatorzy: I miejsce - 15 marek, II miejsce - 10 marek, III miejsce - 5 marek

Program zawodów wydrukowany w chocianowskiej drukarni w 7 tyś. egzemplarzy zawiera również dużą ilość reklam pochodzących z różnych stron Śląska. Reklamy zamieścili:

- hotel "Trzy wzgórza" z Jeleniej Góry
- uzdrowisko Cieplice
- Gazeta Chojnowska
- Firmy ubezpieczeniowe z Wrocławia i Chocianowa
- Hipodrom z Cieplic
- Kasa miejska z Chocianowa
- Firmy samochodowe i motocyklowe z Legnicy, Głogowa, Chojnowa, Bolesławca, Wrocławia
- Palarnia kawy z Legnicy
- Tekstylny dom towarowy z Legnicy

Fotografie z Programu:


1. Pierwsza strona programu


2. Start do wyścigu


3. Wywrotka na torze


4. Erach Bertram z Berlina zwycięzca IV-tych wyścigów wyścigów w Chocianowie oraz Rudolf Jackel prezes DDAC w Chocianowie


5. Mistrz Europy Martin Schneeweiss z Wiednia - rekordzista toru w Chocianowie


6. Walter Buttler z Erkelenz


7. Bojre Haag z Sigtumy k/Sztokholmu Szwecja


8. Robert Chaliper z Montrouge k/Paryża Francja


9. Arend Hartmann z Amsterdamu Holandia


10. Van Dijk z Amsterdamu Holandia


11. Luizi Frantuzzi z Udine - Włochy


12. Hans Waner z Wiednia Austria


13. Otto Brindl z Platting


Fotografie z przewodnika Die Heidestadt Kotzenau und ihre waldreiche Umgebung 1937 r. J. P. z kolekcji Zbigniewa Machonia:


14.


15.


Fotografie z kolekcji Jurgena Reiche:


16.


17.


18.


19.


Zbigniew Machoń



POWRÓT